Wahadełko i skale astralne

    Każdy człowiek ma zdolności radiestezyjne, wy­starczające do odczytywania skal astralnych za pomocą wahadełka. Do pracy ze skalami nie jest też potrzebne ustalanie promienia zasadniczego wahadła. Praca z wahadłem jest więc prosta i nie wymaga dogłębnej wiedzy radiestezyjnej. Ponadto zdolności radiestezyjne, podob­nie jak i medialne, wzrastają w miarę nabierania doświadczenia.
    Czasem może się zdarzyć, że trzymane w ręku wahadło nie zareaguje, pozostając w bezruchu, ale nie wynika to z braku zdolności radiestezyjnych, ale z powodu stanu napięcia we­wnętrznego, jaki nie pozwala mięśniom całkowicie się rozluźnić. Skoro jednak za odczytywania skal astralnych powinny wziąć się osoby, które przeszły już etap modlitw, medytacji i koncentracji, to jest mało prawdopodobne by znalazł się ktoś, w czyim ręku wahadło nie podejmie pracy. Mimo chwilowych, początkowych trudności, prędzej czy później wszystkie osoby potrafią w końcu nawiązać kontakt ze swoją pod­świadomością i Przewodnikiem.
    Jak powiedziałem, w zdolności radiestezyjne natura wyposażyła każde­go człowieka, tylko nie każdy z nas o tym wie. By się o tym przekonać, na­leży kupić albo samemu zrobić wahadło. Ogólnie panuje przekonanie, że każdy materiał może być zastosowany do wykonania wahadła, choć więk­szość doświadczonych radiestetów uważa, że najczulszym radiestezyjnie materiałem jest tutaj mosiądz. Kto nie czuje się mocny w wyborze wahadła, a nie chce zawierzać ma­ło precyzyjnym odczytom kasztana czy szyszki, może zakupić odpowiedni sprzęt w modnych dziś księgarniach ezoterycznych. Z reguły od razu czuje­my, jakie wahadło i jaki jego kształt nam odpowiada. Jeśli tylko któreś z wy­stawionych w gablotkach wahadeł nam się spodoba, najczęściej to właśnie ono natychmiast ożywa w naszym ręku.
    Kształt wahadła jest dowolny, byle posiadało ono stożek, czyli było zakończone od dołu szpicem, który jest bardzo ważny do prawidłowej pracy ze skalami. Równie istotna jest jego waga, która musi oscylować wo­kół jak najmniejszych wartości. Choć normalna waga tego typu sprzętu radiestezyjnego wynosi około 15 do 30 gramów, to w naszym przypadku nie powinna ona przekraczać 20 gramów, a najlepiej, gdyby mieściła się w gra­nicach 10 gramów. Cięższy sprzęt doskonale nadaje się do pracy w terenie, na wolnym powietrzu, lecz zawodzi przy precyzyjnych diagramach. Nato­miast lekkie wahadełko samo tańczy na naszych oczach, dokładnie pokazu­jąc poszukiwane wartości.
    Zawieszenie wahadła to równie dowolna sprawa. Choć włos kobiecy i koński jest najdoskonalszy, to i tak żyłka, nić jedwabna, konopna czy ba­wełniana równie doskonale się tu spiszą.
    Wahadła przechowujemy bez dostępu światła dziennego i przed użyciem ogrzewamy ciepłem własnego ciała. Wtedy pracują stabilnie i od razu na pełnych obrotach. Każde wahadełko traktujemy z należnym mu szacun­kiem, jako cenny przedmiot osobisty. W ten sposób składamy podziękowa­nie naszej podświadomości, za wysiłek włożony w zapoznawanie nas z ta­jemnicami tamtego świata. Wahadło stanowi zintegrowany z naszym biopolem przedmiot i nie należy go wypożyczać. Wtedy jego działanie może być zakłócone.
    Wahadło trzymamy zawsze w prawej ręce w zaciśniętej lekko dłoni. Za­wieszenie ściskamy kciukiem i palcem wskazującym, resztę nici trzymając schowaną w dłoni. Dłoń w nadgarstku nie powinna być zgięta ku górze, ale może tworzyć z przedramieniem linię prostą, jak i być nieco skrzywioną ku dołowi. Zdarza się jednak, choć bardzo rzadko, że uchwycenie sznurka (na którym jest zawieszone wahadło) palcem wskazującym i kciukiem ni­czego nie daje i wahadło się nie porusza albo porusza tyle co nic. Wtedy na­leży użyć palca serdecznego, lub następnego w kolejności. Dzieje się tak dlatego, że palce mogą wykazywać odmienną polaryzację. Trafiają się nawet tzw. palce głuche, nie spolaryzowane, które uniemożliwiają odczyty. Ale jest i na to rada: wystarczy zakręcić nić wahadła na kciuku i nauczyć się tak pracować.
    Choć ręka autentycznie drga, co widz siedzący obok postrzega jako umyślne poruszanie wahadłem, to jednak jego ruchem kierują mimowolne skurcze mięśni, a nie nasza świadomość. Musi być ona całkowicie wyłączo­na i odgrywać jedynie rolę obserwatora, który nie wpływa na wartość odczy­tu żadnym życzeniem "za" ani "przeciw". Najmniejsze pragnienie zafałszo­wuje bowiem wynik, czyniąc z odczytu bezwartościowy zlepek informacji.
    Nastawienie radiestety jest tu najważniejsze: musi on bezwzględnie za­chować neutralną, obiektywną postawę, nawet gdyby bardzo pragnął, by od­czyty dotyczyły pewnych oczekiwanych wartości. Nawet chwilowe, nie­uchwytne pragnienie może zostać przez podświadomość potraktowane po­ważnie i być na trwale zapisane jako stała pozycja przy kolejnych odczy­tach. Należy się tego bezwzględnie wystrzegać.
    Dotyczy to także wymogu stwarzania pewnej, schematycznej, nie pod­legającej wątpliwościom konwencji mentalnej, która jest wewnętrznym opi­sem skali. Sama skala jest rysunkiem, który przemawia do wyobraźni, któ­ry wydobywa z podświadomości zapisaną w niej wcześniej umowną wizję, wizję dotyczącą jakiegoś zjawiska, które zamierzamy poznać. Ta wizja jest jednak na tyle stabilna, na tyle rzeczywista, iż ma swój trwały odpowiednik w postaci rzeczonego rysunku. Kiedy po raz kolejny będziemy posługiwać się określoną skalą w poznawaniu jakiegoś konkretnego zjawiska, np. w sza­cowaniu poziomu intelektualnego badanego człowieka, to podświadomość automatycznie, bez zastanawiania się wskaże nam właściwą wartość, wy­starczy tylko pomyśleć o skali, którą dla tego właśnie badania już wcześniej niejako zaprogramowaliśmy. Tworząc ją, ową skalę, przedstawiliśmy pod­świadomości naszą przewodnią ideę, gdzie 80 punktów na skali IQ stanowi­ło wartość mierną, 100 - wartość przeciętną, 120 - bardzo dobrą, a od 135 informowało o nadprzeciętności. Jeśli obiegowe odpowiedniki odbiegają od ustalonego przez nas wzorca, to i tak podświadomość będzie się posługi­wała tylko tą skalą, na którą się z nią umówiliśmy. Dlatego konwencja mentalna, czyli umówienie się co do charakteru skali z naszą podświadomością jest tu sprawą najwyższej wagi. Dopiero potem przychodzi czas na zacho­wanie obiektywizmu w czasie pracy z wahadłem. Konwencję mentalną opracowujemy na zasadzie tworzenia gron myśli, takiego ich ułożenia, jak­byśmy głuchemu zamierzali bez słów, mową obrazów dokładnie przedsta­wić to, o co nam chodzi. Pytania też zadajemy obrazami! Podświadomość to „gość z kosmosu”, który nie zna technik werbalnych
    Koncepcje skal astralnych, które są do pobrania na stronie www.popko.pl, są zwarte, proste i nie powinny pozostawiać cienia wątpliwości co do ich wiarygodno­ści. Zachowanie neutralności, bierności emocjonalnej w czasie odczytu leży w gestii samych zainteresowanych i wymaga, niestety, pewnego doświad­czenia, którego się nabiera z czasem. Tu pomóc nie mogę. Proszę pamiętać tylko o tym, by w czasie odczytu koncentrować się na skali, a nie krążyć my­ślami wokół innych spraw, by pozostać całkowicie wyciszonym i otwartym na działanie sił utajonych. Również pozostawanie pod wpływem narkoty­ków, alkoholu, nikotyny i jakichkolwiek innych środków odurzających może prze­kreślić wysiłki każdego, kto szczerze pragnie przekroczyć granice niewiedzy. Najwłaściwszą porą do tego typu eksperymentów jest niewątpliwie póź­ne popołudnie i wieczór, kiedy to słabnie aktywność wielu pól tworzących ogólne halo. W przypadku wnikania w przyszłość pora nie ma takiego zna­czenia, gdyż pozostając w stanie wewnętrznej modlitwy, łatwiej potrafimy eliminować oddziaływania wszelkich pól energetycznych. Niemniej i tu da­je się zauważyć, że "Góra" zdecydowanie bardziej preferuje późną porę dnia. Ale bywa i tak, że zostajemy odrywani od śniadania, a nawet wzywa­ni podczas snu.
    Jeśli chodzi o techniczną stronę zagadnienia, to wypada nam jeszcze sło­wo powiedzieć o tzw. fali własnej, czyli o ustaleniu na zawieszeniu wahadła miejsca, w którym zaczyna ono się obracać. To miejsce zaznacza się węzeł­kiem. Wygląda to tak, że trzymając wahadełko tuż pod palcami, z wolna je opuszczamy, bacząc na moment, kiedy zacznie ono wirować. W miejscu je­go najaktywniejszych odchyleń robimy węzełek. To tzw. nasza fala własna. Z czasem węzełków na wahadełku przybywa, a jest ich tyle, ile kolorów widma słonecznego: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, indygo, fiolet i suma ich wszystkich - kolor biały. Zawodowi radiesteci uży­wają jeszcze w badaniach koloru szarego i czarnego, i podczerwieni, umieszczonej między kolorem czarnym i czerwonym. Jednak nam ta wiedza jest zbyteczna. Okazuje się bowiem, że w odczytach osobowościowych przydatnym jest tylko kolor szary. Ustala się go bardzo prosto: kiedy mamy zapisaną w naszym umyśle jakąkolwiek skalę astralną, np. tę dotyczącą ogólnego rozwoju człowieka, polecamy naszej podświadomości poinformo­wać nas, jaką długość ma mieć nitka, na której będzie wirowało wahadełko. I jak przy ustalaniu fali własnej, opuszczamy wolno wahadełko tuż nad ska­lą, bacznie obserwując jego zachowanie.
    Z moich ustaleń wynika, że długość zawieszenia nie przekracza 2 cm, a czasami ma zaledwie 1 cm. Jednak i wskazania, a więc cała gra informacyjna wahadełka jest odmienna od tej, do jakiej przywykli radiesteci. Skoro jed­nak mówimy o pracy z wahadłem, to wypada też wspomnieć o podstawo­wych kodach, jakimi posługujemy się przy ogólnych odczytach. To pozwoli na lepsze rozeznanie się w całym zagadnieniu dotyczącym mowy wahadeł.
    Obrót wahadła w prawo (po kole) jak i odpowiadający mu ruch z góry na dół (oscylacja pionowa) oznacza potwierdzenie ("tak"), ruch po kole w kierunku przeciwnym do biegu wskazówek zegara, jak i ruch w poziomie (oscylacja pozioma) oznacza zaprzeczenie ("nie"). Elipsa ukośna skierowa­na w lewo: "raczej nie". Elipsa ukośna skierowana w prawo: "raczej tak". Elipsa pozioma: "nie wiem". Elipsa pionowa: "powiem, jak się dowiem". Ruchy dowolne oznaczają szukanie odpowiedzi. Zamarcie, zatrzymanie się wahadła może oznaczać zarówno skończoną odpowiedź, jak i startowanie z właściwą odpowiedzią. O tych ruchach warto pamiętać, bo czasem je się wykorzystuje, zwłaszcza jeśli w naszych kształtujących się nawykach w pra­cy z wahadłem czujemy potrzebę uzupełnienia kodów o jakieś nasze osobi­ste preferencje.
    I teraz najważniejsze: obowiązujący stereotyp pracy z wahadłem, kiedy wahadło kołuje na długim zawieszeniu, wymaga czasu i wysiłku. Zwłaszcza wysiłku, w czasie którego stale i nieubłaganie wyczerpuje się pewien rodzaj subtelnej energii umożliwiającej kontakt z podświadomością. Im dłużej roz­pędza się i krąży wahadło, co jest zależne od długości zawieszenia, tym krót­szy jest czas pracy z nim.
    Krótkie zawieszenie sprawia, że wahadło startuje niemal jak burza, że ani namyśla się nad odpowiedzią, jeśli już konwencje mentalne zostały za­pisane w podświadomości. To pozwala na wielokrotnie szybsze odczytywa­nie danych i - co istotne - ich niemalże stuprocentową wiarygodność.
    W tym wypadku wahadło wykonuje tylko 3 podstawowe ruchy: napro­wadzające na pion elipsy skośne prawo- i lewoskrętne i wskazania góra-dół. Czasami zamiera w bezruchu na starcie, przed rozpoczęciem właściwego wskazania, lub przeciwnie: po jego trafnym zakończeniu. To zależy od oso­bistych wyborów i ma typowo indywidualny charakter. I oczywiście zależy od właściwej konstrukcji skal, które powinny już w sobie zawierać wszelkie warianty odpowiedzi.
    Żadna z posiadanych przez nas skal, obowiązkowo osobiście zaprogramowana mentalnie (jej konwencja), nie musi zawierać koła zbierającego fale, ani być specjalnie ekranowana. Jednak w posługiwaniu się każdą z nich powinniśmy już stosować wypróbowaną technikę. U mnie wygląda to tak, że trzymam wahadło przed początkiem skali, a kiedy zaczyna się ono kręcić w prawo, przenoszę je za jej koniec. Gdy zaczyna rotować w lewo, wiem, że podświadomość przyjęła wyzwanie i dostarczy mi informacji właśnie z wykorzysta­niem tej konkretnej skali. To takie moje porozumienie z siłami utajonymi dotyczące rozpoczęcia gry. Gdy konwencja została zaakceptowana, przy­chodzi czas na właściwy odczyt. Całkowicie wyciszony, skupiony tylko na obieraniu sygnałów z innego wymiaru, obserwuję, jak zawieszone znów na początku skali wahadełko rozpoczyna swoją pracę. Tym razem wykonuje kilka niezbornych ruchów we wszystkie strony, po czym zatacza kilka kół w lewo, jakby się upewniało, że nie mam nad nim wymuszonej kontroli, a gdy dojdzie do wniosku, że jego działań nie zakłócą żadne moje myśli, za­czyna się kręcić w prawo, wykonując pełne koła, które w miarę zbliżania się do właściwego punktu przybierają postać elips (ręka trzymająca wahadło powolutku przesuwa się w stronę, w którą wahadło zatacza kręgi), by wresz­cie bujać się po linii skośnej, a na koniec pionowej, prostopadłej do skali. Czasem, dla pewności, gdy np. wahadełko mi nie zamiera w bezruchu, na si­łę - niby powątpiewając w poprawność odczytu - przesuwam rękę dalej w prawo, by obserwować, jak wahadełko zaczyna się kręcić w odwrotnym kierunku do dotychczasowego. Najpierw biegnie po liniach skośnych na­chylonych w lewo, w stronę do odczytanego i wskazanego punktu, potem kręci się elipsoidalnie i na koniec, gdy dalej odbiegnie od miejsca wskaza­nia, zatacza kręgi lewoskrętne. Ono po prostu w ten sposób dokładnie infor­muje, gdzie znajduje się poszukiwana przez podświadomość wartość.
    Zresztą ta sama technika obowiązuje też przy kontakcie z nadświadomością, Opiekunem czy tzw. Górą, kiedy odczyty dotyczą zjawisk i wydarzeń, których interpretacja pozostaje poza zasięgiem naszego niższego Ja.
    I ostatnia sprawa. Na pracujące wahadło działa wiele niekorzystnych czynników, zwłaszcza sił promieniujących od przedmiotów znajdujących się pod i w otoczeniu wahadła, dlatego zawsze warto zapytać się wahadła, czy miejsce, na którym zamierzamy rozkładać skale, jest właściwe czy też nie. Oszczędzi nam to czasu na przygotowanie specjalnego podłoża jak i pozba­wi nas wszelkich wątpliwości dotyczących prawidłowości odczytów.
                                                                         Z. J. Popko   (tekst został kiedyś pobrany ze strony www.popko.pl)

Wszystkie prawa zastrzeżone.Strona wykonana przez Strony WWW - doneta.pl