Warsztaty

  Zawarte tu treści nie uczą w sensie klasycznym. Nie ma tu nic, co mógłbym przekazać swoim czytelnikom, jak np. naukowe odkrycia, nowe religijne dogmaty, czy magiczne rytuały. Jedynym zadaniem „warsztatów” jest pomóc Ci czytelniku, usunąć to, co oddziela Cię od prawdy o tym, kim naprawdę jesteś i co w głębi Twojej istoty zawsze było zawarte. Nauczyciel duchowy jest po to, by odsłonić przed uczniem wewnętrzny wymiar jego głębi, która objawia się na zewnątrz jako spokój, pokora i akceptacja otaczającego go świata. Jeśli od warsztatów duchowych oczekujesz ciekawych, podniecających teorii na temat wszechświata, nowych religijnych dogmatów lub intelektualnych dyskusji - będziesz zawiedziony.

  Innymi słowy, jeśli poszukujesz pokarmu dla swojego umysłu, nie znajdziesz go tutaj, w dodatku przegapisz samą istotę nauki, istotę przekazu, który nie zawiera się w słowach, lecz w kodach ukrytych między nimi, kodach które pomogą Ci odkryć to, co jest zawarte głęboko w Tobie. Czytając, pamiętaj więc o tym i staraj się to wyczuć. Słowa są zaledwie drogowskazami. To na co wskazują, nie zawiera się w umyśle, lecz w wymiarze, który jest w Tobie, który jest nieskończenie rozległy i głębszy od myśli. Jedną z cech tego wymiaru jest życie tętniące harmonią i jeśli w trakcie czytania poczujesz narastający spokój, będzie to znaczyło, że kody spełniły swoje zadanie, przypominając kim jesteś i wskazując Ci drogę do domu Ojca.

  Tekst tu zawarty pochodzi z wysokich poziomów głębi. Stan świadomości, z którego się wyłonił, można nazwać spokojem, modlitwą, harmonią z otaczającym wszechświatem. Jednak w przeciwieństwie do starożytnych, religijnych ksiąg, nie wywodzi się on z żadnej religii ani tradycji duchowej, lecz jest bezpośrednio udostępniany przez Górę (naszych duchowych braci) całej ludzkości. Mamy tu do czynienia z aspektem transformacji ludzkiej świadomości, który nie jest już "luksusem", dostępnym jedynie wybranym, lecz całej ludzkości, po to, aby uchronić ją od samozagłady.

  Duch przejawia się w człowieku poprzez obecność i świadomość. Aby być obecnym w otaczającej rzeczywistości, potrzebuje duszy, która jest energią oraz ciała zbudowanego z materii. Twoją prawdziwą naturą jest świadomość. Czym ona jest? Jest wewnętrznym spokojem, przestrzenią, w której odbierane są te słowa i stają się myślami przetwarzanymi przez duszę, posługującą się umysłem. Bez tej świadomości nie byłoby ani percepcji, ani myśli, ani świata. Tą świadomością jesteś prawdziwy Ty, przebrany za osobę i nazwany własnym imieniem. Innym określeniem świadomości, to wywodzące się z ezoteryki „Jam Jest”.

  Twoje najgłębsze poczucie siebie i cisza są nierozłączne. Kiedy tracisz kontakt z wewnętrzną ciszą, gubisz kontakt ze sobą i zatracasz się w świecie zewnętrznym. Wtedy myślisz, że potrzebujesz więcej wiedzy. Ale więcej informacji nie ocali świata, podobnie jak szybsze komputery, czy najnowsze osiągnięcia naukowe oraz intelektualne. Ludzkości potrzebna jest mądrość, a ta ma nierozerwalny związek ze świadomością poszczególnych jednostek, które łącznie tworzą zbiorową świadomość ludzkości.

  Odpowiednikiem natłoku myśli jest zewnętrzny hałas, zaś odpowiednikiem wewnętrznego spokoju jest zewnętrzna cisza. Kiedykolwiek zapanuje wokół Ciebie cisza, wsłuchaj się w nią, czyli po prostują zwróć na nią uwagę. Wsłuchiwanie się w ciszę rozbudza wewnętrzny spokój, a tylko poprzez spokój możesz być świadomy ciszy. Odczuj, że w chwili, gdy spostrzegasz wokół siebie ciszę, nie myślisz. Jesteś świadomy, ale nie myślisz. Kiedy jesteś świadomy ciszy, natychmiast pojawia się stan wewnętrznego, czujnego spokoju. Jesteś obecny. Wyszedłeś poza trwające tysiące lat, ludzkie potrzeby i uwarunkowania.

  Spójrz na otaczającą Cię przyrodę, rosnące drzewa, kwiaty, rośliny. Odczuj jakie są spokojne, głęboko zakorzenione w Bycie. Pozwól naturze, żeby nauczyła Cię spokoju. Kiedy patrzysz na drzewo i odbierasz jego ciszę, sam stajesz się cichy. Łączysz się z nim na bardzo głębokim poziomie. Czujesz jedność ze wszystkim, co odbierasz w ciszy i poprzez ciszę. Poczucie jedności ze wszystkim, co Cię otacza jest prawdziwą miłością.

  Chociaż cisza pomaga odczuć obecność i świadomość, tak naprawdę nie jest konieczna, abyś mógł osiągnąć wewnętrzny spokój. Nawet jeżeli jest hałas, możesz mieć świadomość spokoju, znajdującego się pod tym hałasem - świadomość przestrzeni, w której on powstaje. Jest to wewnętrzna przestrzeń czystej świadomości. Możesz być świadomy świadomości, jako tła wszystkich percepcji zmysłowych, tła swoich myśli. Kiedy stajesz się świadomy świadomości, wówczas wyłania się wewnętrzny spokój.

  Każdy irytujący hałas może być równie pomocny jak cisza. W jaki sposób? Jeżeli nie będziesz stawiał mu wewnętrznego oporu i pozwolisz być takim jaki jest, to akceptacja ta przeniesie Cię do obszaru wewnętrznej ciszy. Za każdym razem, kiedy szczerze zaakceptujesz ten moment, takim jaki jest - niezależnie od formy, którą przybiera - jesteś w ciszy, jesteś w stanie pojednania, w stanie czystej świadomości.

  Aby nauczyć się ignorować hałas, zwracaj uwagę na przerwy - na przerwę między dwiema myślami, krótki moment ciszy miedzy słowami w rozmowie, pauzę między nutami w grze na pianinie, albo na przerwę między podmuchami wiatru. Kiedy zauważasz te przerwy, świadomość „czegoś” staje się po prostu świadomością. Bezpostaciowy wymiar czystej świadomości wyłania się wtedy z Twojego wnętrza i zastępuje identyfikację z formą (nawyk uporczywego myślenia i oceniania).

  Spokój i cisza to obszary, w których panuje kreatywność i gdzie można znaleźć rozwiązanie problemów. Czy cisza jest tylko brakiem hałasu i zawartości (treści)? Nie, to czysta inteligencja, wszechobecna świadomość, z której każda forma bierze swój początek. Również Twoje ciało, którym myślisz, że jesteś, narodziło się z niej i jest przez nią podtrzymywane. Cisza jest jedyną rzeczą na tym świecie, która nie posiada formy i nie jest z tego świata. Kiedy w ciszy patrzysz na drzewo, lub człowieka, wtedy świadomość patrzy na swoje stworzenie.

  Większość ludzi żyje uwięzionych w przestrzeni wytyczonej przez własne myśli. Nigdy nie wykraczają poza ograniczone, spersonifikowane poczucie siebie, stworzone przez umysł i sterowane za pomocą uwarunkowanych przeszłością programów. Jednak w Tobie, jak i w każdym innym człowieku, istnieje wymiar świadomości, który jest o wiele głębszy niż myśl. Istotę tego, kim jesteś, nazwać można obecnością i bezwarunkową świadomością. Według historycznych przekazów jest to zawarty w Tobie Chrystus. Odnalezienie tego duchowego wymiaru uwalnia Ciebie i świat od cierpienia, jakie zadajesz sobie i innym, kiedy stworzone przez umysł „małe ja” kieruje wszystkim co znasz.

  Jeżeli potrafisz (nawet sporadycznie) dostrzec, że myśli błądzące w Twoim umyśle są po prostu tylko myślami i jeżeli jesteś w stanie być świadkiem swoich umysłowo-emocjonalnych wzorców zachowań, w chwili kiedy mają miejsce, oznacza to, że ten głębszy wymiar już się w Tobie zaczyna przejawiać. Ponieważ strumień myśli posiada pewną energię, łatwo potrafi Cię za sobą zawlec. Każda myśl udaje, że jest niesłychanie ważna i chce bez reszty pochłonąć Twoją uwagę. Oto więc kolejne ćwiczenie duchowe: nie traktuj swoich myśli zbyt poważnie, gdyż wtedy stajesz się więźniem własnych pojęć i uwarunkowań.

  Ludzki umysł cały czas pragnie wiedzieć, rozumieć i wszystko kontrolować. Wierzy w prawdziwość swoich opinii i punktów widzenia. Mówi: prawda jest taka. Staraj się być większy i ważniejszy od myśli, aby móc pojąć, że jakkolwiek byś nie zinterpretował swojego lub czyjegoś życia, albo zachowania, jakkolwiek byś nie osądził jakiejś sytuacji, jest to jedynie Twój punkt widzenia, jedna z wielu możliwych perspektyw percepcji. To tyko strumień myśli, nic więcej. Rzeczywistość to szersza całość, w której wszystko się przeplata i nic nie istnieje samo dla siebie. Myśl dzieli rzeczywistość - tnie ją na pojęciowe skrawki.

  Ludzki umysł jest bardzo użytecznym i potężnym narzędziem – jednak jest tylko drobnym aspektem świadomości, którą jesteś. Powinieneś więc uważać, aby Cię nie ograniczał i nie przejmował władzy nad Twoim życiem. Mądrość nie jest owocem myśli. Mądrość powstaje i wzrasta przez prosty akt obdarzania kogoś lub czegoś pełną uwagą. Uwaga jest pierwotną inteligencją, czystą świadomością. Rozpuszcza granice ustanowione przez myśl i wtedy pojmujesz, że nic nie istnieje samo dla siebie i samo przez siebie. Uwaga jednoczy obserwatora i obserwowane w jednorodne pole świadomości. Jest uzdrowicielką podziałów. Kiedy jesteś pogrążony w myślach, unikasz tego, co jest. Nie chcesz być tam, gdzie jesteś – tu i teraz.

   Religijne, polityczne i naukowe dogmaty powstają w wyniku błędnego przekonania, że przy pomocy myśli można pojąć rzeczywistość oraz zdefiniować prawdę. Dogmaty są zbiorowymi więzieniami utkanymi z pojęć. I zadziwiające, że ludzie uwielbiają swoje więzienne cele, ponieważ dają im iluzyjne poczucie bezpieczeństwa i mylne wrażenie, że „ja wiem”. Nic nie zadało ludzkości więcej bólu i cierpienia niż dogmaty. Prawdą jest, że każdy dogmat prędzej, czy później upada, ponieważ rzeczywistość odsłania w końcu jego fałsz. Jeżeli jednak nie zostanie do końca rozpoznany, czym tak naprawdę jest, będzie zastąpiony innym, kolejnym dogmatem (znamiennym przykładem tego są religie). Czym jest więc podstawowe niezrozumienie? Identyfikacją z umysłem.

   Duchowe przebudzenie, to przebudzenie ze stanu konieczności myślenia. Obszar świadomości jest dla umysłu nie do uchwycenia. Umysł funkcjonuje więc w stanie ciągłego niedosytu, a w swojej zachłanności chce coraz więcej. Jeśli identyfikujesz się z umysłem, łatwo popadasz więc w nudę lub zniecierpliwienie. Aby zaspokoić głód umysłu, weźmiesz do ręki czasopismo, zadzwonisz do kogoś, włączysz telewizor, będziesz przeglądać Internet, pójdziesz na zakupy, do kina lub kościoła, a nawet - co wcale nie jest rzadkością - przeniesiesz mentalne poczucie braku na ciało i chwilowo je zaspokoisz, konsumując więcej jedzenia lub uprawiając seks. Możesz też pozostać znudzony lub zniecierpliwiony i zacząć obserwować te odczucia. Kiedy kierujesz uwagę na uczucie, powstaje wokół niego pewna przestrzeń i spokój. Na początku nieznacznie, lecz w miarę narastania uwagi, uczucie znudzenia słabnie zarówno na sile jak i na znaczeniu. Tak więc nawet nuda może Cię nauczyć kim jesteś, a kim nie jesteś. Odkryjesz, że „znudzona osoba” nie jest tym, kim jesteś. Nuda jest po prostu warunkowym ruchem energii w Tobie. Nuda, złość, smutek, czy strach nie są związane z prawdziwą istotą człowieka. Są uwarunkowaniami ludzkiego umysłu.

  Jakiekolwiek uprzedzenie oznacza, że identyfikujesz się z umysłem. Świadczy to, że nie widzisz wcale drugiej osoby, tylko swoje wyobrażenie o niej. Redukowanie żywego człowieka do wyobrażenia o nim, jest formą przemocy. Myśli, które nie wypływają ze stanu uważności, służą samym sobie i są szkodliwe. Inteligencja pozbawiona mądrości jest niesłychanie niebezpieczna i destrukcyjna. Taki jest aktualny stan ogromnej części ludzkości. Nauka i technika, jako rezultat coraz intensywniejszego myślenia, także stały się destrukcyjne, ponieważ bardzo często myśli, z których się rodzą, nie są zakorzenione w świadomości (nie wynikają z uważności).

  Następnym krokiem w ewolucji człowieka jest przekroczenie granic umysłu. Jest to teraz nasza najpilniejsza potrzeba, co wcale nie znaczy, że nie będziemy więcej myśleć. Chodzi po prostu o to, żeby nie identyfikować się z myślami i nie pozwolić im sobą zawładnąć. Gdy poczujesz energię wnętrza, natychmiast hałaśliwe myśli zwalniają lub zanikają. Poczuj życie, którym jesteś, życie, które ożywia ciało. Jest w tobie energia życiowa, którą możesz poczuć całą swoją istotą. Kiedy nie musisz myśleć, w Twoim ciele ożywa każda komórka. Jeżeli jednak z jakiegoś praktycznego powodu myśl będzie potrzebna, to się pojawi. Umysł może nadal funkcjonować i robi to w cudowny sposób, kiedy używa go potężniejsza inteligencja, którą Ty jesteś, i wyraża siebie poprzez niego. Mogłeś nawet nie zauważyć, że w sposób naturalny i spontaniczny pojawiają się w Twoim życiu krótkie chwile, kiedy jesteś świadomy „bez myśli”. Możesz być zajęty jakimiś ręcznymi pracami, albo prowadzić samochód, lub czekać w kolejce do kasy i być tak kompletnie obecny, że zwykły strumień myśli zanika i zostaje zastąpiony przez uważną obecność. Możesz przyłapać się na patrzeniu w niebo, lub słuchaniu kogoś, bez żadnego wewnętrznego komentarza. Twoja percepcja staje się wówczas krystalicznie czysta, nie zakłócana przez myśli. Dla umysłu chwile takie są bez znaczenia, ponieważ umysł ma „ważniejsze” sprawy, które musi przemyśleć. Dlatego też ich nie zapamiętuje, przez co mogłeś nawet nie zauważyć, że to już się dzieje.

  Prawda posiada głębię, której umysł nigdy nie zrozumie. Żadna myśl nie jest w stanie objąć prawdy. Co najwyżej, może na nią wskazać. Może na przykład powiedzieć: „wszystko stanowi jedność”. Dla umysłu jest to wskazówka, nie zaś wyjaśnienie. Jeśli rozumiesz te słowa, czujesz całą swoją istotą prawdę, na którą wskazują. Twórczość artystyczna, sztuka, śpiew, taniec, ma miejsce wtedy, kiedy umysł jest wyłączony, lub przynajmniej odgrywa podrzędną rolę. Nie ma wtedy procesu podejmowania decyzji - następuje spontaniczne, właściwe działanie i to nie „ty” działasz, ale Twoja świadomość. Mistrzostwo życia pozbawione jest kontroli umysłu.

  Umysł bezustannie szuka pożywienia nie tylko dla myśli - poszukuje również pożywienia dla swojej tożsamości, poczucia własnego „ja”. Tak właśnie powstaje i podtrzymuje swoją ciągłość ego. Kiedy myślisz i rozmawiasz o sobie, kiedy mówisz „ja”, odnosi się to zwykle do „małego ja” i jego historii. To małe „ja”, to Twoje sympatie i niechęci, lęki oraz pragnienia, to „ja”, które bywa zaspokojone jedynie na krótko. Jest to stworzone przez umysł iluzyjne poczucie siebie, uwarunkowane przeszłością i szukające spełnienia w przyszłości. Czy potrafisz dostrzec, że to „ja” jest tylko przelotną, tymczasową formą, tak jak fala na powierzchni wody? Kim jest więc ten, kto to dostrzega? Kim jest ten, kto jest świadomy przelotności Twojej fizycznej i psychicznej formy? Jest to głębsze „Ja”, które nie ma nic wspólnego z przeszłością i przyszłością. Co pozostanie z lęków i pragnień, pochłaniających większość Twojej uwagi każdego dnia? Myślnik, o długości dwóch, czy trzech centymetrów, pomiędzy datą urodzenia, a datą śmierci na Twoim nagrobku. Dla ego taka myśl jest przygnębiająca, dla prawdziwego Ciebie wyzwalająca.

  Jeśli każda myśl całkowicie zajmuje Twoją uwagę, oznacza to, że identyfikujesz się z głosem w swojej głowie. Myśl wzmacnia wówczas Twoje poczucie siebie. To jest właśnie ego, ja stworzone przez umysł, które czuje się niekompletne i nietrwałe. Dlatego dominującą emocją i siłą napędową ego są strach i pragnienie. Z chwilą, kiedy zaczynasz zauważać głos w swojej głowie, który udaje Ciebie i nigdy nie przestaje mówić, budzisz się ze snu nieświadomej identyfikacji ze strumieniem myśli. Kiedy zauważysz ten głos, będziesz wiedział, że prawdziwy ty, to nie głos - ten kto myśli - lecz ten, który jest go świadomy. Poznanie siebie, jako świadomości istniejącej poza głosem w głowie, jest odnalezieniem wolności.

  Prawie każde ego zawiera coś, co można nazwać „tożsamością ofiary”. Tożsamość ofiary bywa tak silna, że staje się punktem centralnym ego. Wtedy treścią poczucia siebie są urazy i żale. Nawet jeśli Twoje poczucie krzywdy jest „usprawiedliwione”, tożsamość, jaką stworzyłeś przypomina więzienie, którego kraty wykonane są z form myślowych. Zobacz co ty sobie robisz, albo raczej co umysł robi Tobie. Poczuj emocjonalne przywiązanie do swojej historii ofiary i bądź świadomy, że musisz nieustannie o niej myśleć lub mówić. Stań się naocznym świadkiem swojego wewnętrznego stanu. Nie musisz nic robić. Razem z uwagą wkraczają transformacja i wolność.

  Narzekanie i emocjonalne reagowanie są ulubionymi wzorcami umysłowymi ego, dzięki którym może się ono wzmocnić. U wielu osób czynności umysłowo-emocjonalne zdominowane są narzekaniem lub reagowaniem na to, czy tamto. W ten sposób stawiasz innych lub sytuację na pozycji „nie masz racji”, a siebie na pozycji „mam rację”. Mając rację czujesz się lepszy, a czując się lepszym, wzmacniasz poczucie siebie. W rzeczywistości wzmacniasz jedynie iluzję ego. Czy jesteś w stanie zaobserwować w sobie te umysłowe wzorce i zobaczyć czym naprawdę jest narzekający głos w Twojej głowie?

  Ego potrzebuje konfliktu, bo tylko jako oddzielona tożsamość może się wzmocnić, walcząc przeciwko temu, czy owemu i demonstrując - to jestem „Ja”, a tamto to „nie Ja”. Plemiona, narody i religie wzmacniają swoje zbiorowe poczucie tożsamości dzięki własnym wrogom. Kim bowiem byłby „wierny” bez „niewiernego”? Jeśli w kontaktach z ludźmi, potrafisz wykryć subtelne odczucie wyższości lub niższości, patrzysz wtedy na ego, którego treścią życia jest porównywanie.

  Zawiść jest produktem ubocznym ego, które czuje się poniżone, jeżeli coś dobrego spotyka kogoś innego, lub ktoś ma więcej, wie więcej, albo potrafi zrobić coś lepiej niż Ty. Tożsamość ego jest zależna od porównywania i potrzebuje „więcej”, „bardziej” jako pokarmu. Nie przepuści niczego. Jak już wszystko inne zawiedzie, możesz wzmocnić fałszywe poczucie siebie, widząc się jako bardziej niesprawiedliwie traktowanego lub bardziej chorego niż kto inny. A jakie jest twoje doświadczenie? Czy rozpoznajesz formy fałszu, z których czerpiesz swoje poczucie istnienia?

  Integralną częścią struktury ego jest potrzeba przeciwstawiania się, stawiania oporu i wykluczania. Cechy te są niezbędne dla zachowania poczucia separacji, od której zależy przetrwanie ego i jego ciągłość. Tak więc występuje: „ja” przeciwko „on”, „my” przeciwko „oni”. Ego musi być w stałym konflikcie z czymś lub z kimś. To wyjaśnia, dlaczego, mimo że poszukujesz pokoju, radości i miłości, nie tolerujesz ich na długo. Mówisz, że chcesz szczęścia, lecz jesteś uzależniony od bycia nieszczęśliwym.

  Fakt, że jesteś nieszczęśliwy, nie wynika z twojej sytuacji życiowej, lecz z uwarunkowania umysłu. Nosisz w umyśle poczucie winy za coś, co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś w przeszłości. Jedno jest pewne: postąpiłeś na miarę swojego ówczesnego poziomu świadomości lub raczej nieświadomości. Gdybyś był bardziej uważny, bardziej świadomy, postąpiłbyś inaczej. Wina, to następna próba stworzenia tożsamości, poczucia siebie przez ego. Dla ego nie jest ważne, czy ten „ja” jest pozytywny, czy negatywny. To, co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś, bierze się z ludzkiej nieświadomości. Ego jednak personifikuje i mówi „Ja to zrobiłem”, wiec powstaje w Tobie mentalne wyobrażenie o sobie, jako „złym” człowieku.

  Cała historia przepełniona jest niezliczonymi aktami okrucieństwa i przemocy, jakie ludzie zadawali sobie nawzajem i nadal zadają. Czy wszystkich należy potępiać, czy wszyscy są winni? Czy może te czyny są po prostu wyrazem nieświadomości, stadium ewolucji, z którego teraz wyrastamy? Słowa Jezusa: „Ojcze wybacz im, albowiem nie wiedzą, co czynią”odnieś również do siebie.

  Jeżeli stawiasz sobie egoistyczne cele, po to, aby się wyswobodzić, coś znaczyć, lub być ważnym, to nawet jeśli je osiągniesz, nie zadowolą Cię. Stawiaj sobie cele, ale wiedz, że osiągnięcie ich nie jest wcale takie ważne. Wszystko, co powstaje w stanie obecności oznacza, że dana chwila nie jest środkiem do osiągnięcia celu, gdyż samo działanie w danej chwili jest już spełnieniem samym w sobie. Nie ograniczaj więc „teraz” do środka, przy pomocy którego osiągasz cel - byłaby to pułapka ego. Podobnie nie traktuj modlitwy jako prośby do Boga, aby wyręczył Cię On z pracy nad sobą. Głębię tej idei zawiera „Modlitwa kamienia”, zamieszczona w książce Zbigniewa Popko „Rozszerzanie świadomości. Warsztaty”. Znamienne są również słowa buddyjskiego mistrza, poproszonego o wyjaśnienie głębszego znaczenia buddyzmu: Nie ma mnie, nie ma problemu”.

  Wielu ludziom wydaje się, że chwila obecna jest tylko jedną z wielu, wielu chwil, a każdy dzień składa się z tysięcy chwil, w których wydarzają się różne rzeczy. Ale jeżeli przyjrzysz się uważniej, czy możesz zaprzeczyć, że zawsze jest tylko jedna chwila? Ta jedyna chwila „TERAZ”, to jedyna rzecz w Twoim życiu, od której nigdy nie możesz uciec. Co by się nie wydarzyło, jak bardzo by się twoje życie nie zmieniło, jedno jest pewne: zawsze jest TERAZ. Skoro nie ma ucieczki od TERAZ, to dlaczego nie przyjąć go serdecznie, nie zaprzyjaźnić się z nim? Kiedy jesteś na stopie przyjacielskiej z chwilą obecną, czujesz się jak u siebie w domu, niezależnie od tego, gdzie jesteś. Jeżeli nie czujesz się w TERAZ jak u siebie w domu, to dokąd byś nie poszedł, zawsze będziesz odczuwał niepokój. Chwila obecna jest taka, jaka jest. Czy pozwolisz jej być?

   Podział życia na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość został stworzony przez umysł i jest zwykłą iluzją. Przeszłość i przyszłość są wytworami myśli, umysłową abstrakcją. Przeszłość można pamiętać tylko TERAZ. To, co pamiętasz, to wydarzenie, które miało miejsce w TERAZ i pamiętasz je TERAZ. Przyszłość, kiedy nadejdzie, staje się TERAZ. Jak widzisz jedyną rzeczywistością, rzeczywistością, która zawsze jest to TERAZ. Utrzymywanie uwagi w TERAZ nie neguje twoich życiowych potrzeb. Uznajesz to, co jest najważniejsze. Potem możesz zająć się mniej ważnym z większą łatwością. Nie mów: Nie będę się już niczym zajmował, bo istnieje tylko TERAZ”. Najpierw znajdź to, co jest najważniejsze i uczyń TERAZ swoim przyjacielem, nie wrogiem. Kiedy TERAZ staje się podstawą i zasadniczym przedmiotem twojej uwagi, życie przebiega bez zakłóceń.

  Mycie naczyń, sprzątanie, kreślenie strategii firmy, planowanie podróży – co jest ważniejsze: to, co robisz, czy rezultat, jaki chcesz osiągnąć? Ta chwila, czy jakaś przyszła chwila? Czy traktujesz tę chwilę jak przeszkodę, którą musisz pokonać? Czy czujesz, że przyszła chwila, do której chcesz dotrzeć, jest ważniejsza? Prawie wszyscy przez większość czasu żyją myśląc o przyszłości. Skoro przyszłość nigdy nie nadejdzie, chyba że jako teraźniejszość, to taki sposób życia jest szkodliwy. Wyzwala w tle stały podkład niepokoju, napięcia i niezadowolenia. Zatracany jest szacunek dla życia, które jest TERAZ i nigdy nie będzie nie-teraz. Poczuj energię w swoim ciele. To cię zakotwicza w TERAZ.

  Nigdy nie weźmiesz na siebie odpowiedzialności za życie, dopóki nie weźmiesz odpowiedzialności za tę chwilę - TERAZ. Tak jest, ponieważ TERAZ jest jedynym miejscem - gdzie można znaleźć życie. Wziąć odpowiedzialność za życie, znaczy nie stawiać wewnętrznego oporu „temu, co jest”, nie spierać się z tym, co się wydarza, iść z życiem równym krokiem. TERAZ jest takie, jakie jest, bo inaczej być nie może. Buddyści zawsze to wiedzieli, a najnowsze odkrycia fizyki potwierdzają, że rzeczy i wydarzenia nie są od siebie odizolowane. Mimo pozornego podziału, wszystko jest ze sobą powiązane, jest częścią całego Kosmosu, który wytwarza postać, jaką przybiera dana chwila. Kiedy mówisz „tak” temu, co jest, współistniejesz z mocą i inteligencją samego życia. Tylko wtedy możesz zmieniać siebie i świat na lepsze. Prostym, ale ważnym ćwiczeniem duchowym jest akceptacja wszystkiego, co wydarza się w TERAZ.

  Kiedy kierujesz uwagę na TERAZ, stajesz się czujny. To tak, jakbyś przebudził się ze snu myśli, ze snu przeszłości i przyszłości. Nagle pojawia się taka jasność, taka prostota... Nie ma miejsca na tworzenie problemów. Tylko ta chwila, taka jaka jest. Z chwilą, kiedy kierujesz uwagę na TERAZ, pojmujesz, że życie jest święte. We wszystkim, co odbierasz swoimi zmysłami, kiedy jesteś obecny, jest świętość. Im więcej przebywasz w TERAZ, tym bardziej odczuwasz prostą, ale głęboką radość istnienia i świętość wszelkiego życia.

  Ludzie często mylą TERAZ z tym, co wydarza się w TERAZ, ale to nie to samo. TERAZ jest głębsze od tego, co się w nim wydarza. Jest przestrzenią, w której się wydarza. Nie myl więc treści tej chwili z TERAZ. TERAZ jest głębsze od jakiejkolwiek treści, która się w nim pojawia. Kiedy wkraczasz w TERAZ, wychodzisz poza swój umysł i jego zawartość. Nieustający potok myśli zwalnia. Myśli nie pochłaniają już całej Twojej uwagi, już całkowicie Cię nie wciągają. Pojawiają się przerwy między myślami - przestrzeń, cisza. Zaczynasz spostrzegać swoją głębię i jej bezmiar.

  Myśli, emocje, postrzeganie zmysłowe i wszystko, czego doświadczasz, stanowi treść Twojego życia. Stale umyka ci jednak najbardziej oczywisty fakt: Twoja świadomość nie jest tym, co się w Twoim życiu wydarza. Jest przesłonięta przez wydarzenia, natłok myśli oraz inne rzeczy z tego świata - TERAZ jest przesłonięte przez czas. No i wtedy, zatracając się w świecie, zapominasz o swoim zakorzenieniu w Bycie, o swojej świętej naturze. Zamęt, gniew, depresja, przemoc i konflikt wewnętrzny, zawsze pojawiają się wtedy, kiedy człowiek zapomina kim naprawdę jest. Łatwo jest jednak przypomnieć sobie prawdę i w ten sposób powrócić do domu: nie jestem moimi myślami, emocjami i postrzeganiem zmysłowym ani doświadczeniami. Nie jestem treścią mojego życia. Jestem życiem, przestrzenią, w której wszystko się wydarza. Jestem TU i TERAZ (obecnością i świadomością).

  Jest wiele ważnych spraw w Twoim życiu. To, czy odniesiesz sukces, czy nie. Ważne jest też, czy jesteś zdrowy, czy chory, czy jesteś wykształcony, czy nie. Ważne jest, czy jesteś bogaty, czy biedny - z całą pewnością jest to dla Ciebie istotne. Tak, wszystko to jest ważne, ale tylko jedno jest bezwzględnie ważne. Najważniejsze z tego wszystkiego jest dla Ciebie odnalezienie istoty tego, kim jesteś, poza tą śmiertelną, krótkowieczną istotą - skupionym na sobie poczuciem „Ja”. Spokój można znaleźć nie przez zmianę okoliczności, czy sytuacji w życiu, ale pojmując, kim się jest na najgłębszym poziomie. Reinkarnacja Ci nic nie pomoże, jeżeli w następnym wcieleniu nadal nie będziesz wiedział, kim naprawdę jesteś.

  Przyczyną wszelkiego cierpienia na naszej planecie jest spersonifikowane przez ego poczucie „Ja”. To właśnie ono zasila iluzoryczną istotę tego, kim myślisz, że jesteś. Jeżeli nie jesteś świadomy tej istoty, zawsze doprowadzisz w końcu do cierpienia. Jeżeli nie wiesz, kim jesteś, tworzysz iluzyjne „Ja”, będące wytworem umysłu, jako substytut swojej pięknej, świętej istoty oraz kurczowo trzymasz się tego bojaźliwego i ciągle czegoś chcącego „Ja”. Ochrona i wzmacnianie fałszywego poczucia siebie, staje się wówczas Twoim podstawowym celem życiowym.

  Wiele powszechnie używanych zwrotów, a często i sama struktura języka świadczą o tym, że nie wiemy, kim naprawdę jesteśmy. Mówimy: „on stracił życie”, albo „moje życie”, jakby życie było czymś, co można posiadać lub stracić. A prawda jest taka: ty nie masz życia, ty jesteś życiem - świadomością, która przenika cały wszechświat i przybiera czasowo formę ludzką, żeby doświadczyć siebie jako cząstki Boga Ojca. Czy czujesz w głębi siebie, że już to wiesz? Czy czujesz, Kim jesteś?

  Większość rzeczy w życiu wymaga czasu: nauka zawodu, budowa domu, ugotowanie obiadu. Czas jest jednak bezużyteczny w najważniejszej kwestii, jedynej rzeczy, która naprawdę jest ważna: samorealizacji, to znaczy poznaniu, kim się naprawdę jest, poza zewnętrznym „ja”, poza imieniem, ciałem, swoją historią i własnym punktem widzenia.

  Nie znajdziesz siebie w przeszłości, ani w przyszłości. Jedynym miejscem, w którym możesz się odnaleźć jest TERAZ. Poszukiwacze duchowi oczekują samorealizacji, czy oświecenia w przyszłości. To, że jesteś poszukiwaczem oznacza, że potrzebna ci jest przyszłość. Jeżeli w to wierzysz, stanie się to twoją prawdą - będziesz potrzebował czasu, do momentu, aż zrozumiesz, że nie potrzebujesz czasu, żeby być kim jesteś. Kiedy patrzysz na drzewo, jesteś świadomy tego drzewa. Kiedy o czymś myślisz, albo odczuwasz, jesteś świadomy tej myśli lub uczucia. Kiedy doświadczasz radości, czy bólu, jesteś świadomy swojego doświadczenia. Stwierdzenia te wydają się być oczywiste i prawdziwe, jednak jeśli przyjrzysz się im uważniej, zobaczysz, że w subtelny sposób zawierają fundamentalną iluzję. Iluzję, która jest nieunikniona, kiedy używa się języka. Myśl i język stwarzają ewidentne rozdwojenie i oddzielną osobę, której nie ma. Prawda jest taka: nie jesteś kimś, kto jest świadomy drzewa, myśli, uczucia, doświadczenia. Ty jesteś uwagą lub świadomością, w której i poprzez którą wszystko to się objawia. Czy idąc przez życie, potrafisz być świadomy siebie, jako świadomości, w której objawia się cała treść twojego życia?

  Mówisz „Chcę poznać siebie”. Ty jesteś tym „JA". Ty jesteś tym poznaniem. Ty jesteś świadomością, poprzez którą następuje wszelkie poznanie. A ona nie może poznać siebie, Ona jest sobą. Poza tym nie ma nic do poznania, a jednocześnie wszelkie poznanie z niej wynika. „Ja” nie może uczynić siebie przedmiotem wiedzy, świadomości. Nie możesz więc stać się obiektem dla siebie. Tak właśnie powstała iluzja ego - mentalnie uczyniłeś siebie obiektem. Mówisz „To jestem Ja”, a następnie wchodzisz w związek ze sobą i opowiadasz innym i sobie swoją historię.

  Kiedy wiesz, że jesteś świadomością, w której wszystko się wydarza, stajesz się niezależny od wydarzeń i już nie poszukujesz siebie w rożnych sytuacjach, miejscach, warunkach. Innymi słowy: co się wydarza, lub miało się wydarzyć, a się nie wydarzyło, nie jest dla Ciebie tak istotne. Sprawy tracą na wadze i znaczeniu. Zaczynasz odczuwać życie jako zabawę. Odbierasz świat jak kosmiczny taniec, taniec formy. Kiedy wiesz, kim prawdziwie jesteś, znajdujesz się w stanie ciągłego, ożywionego spokoju. Nazwij to radością, bo tym jest właśnie radość: życiem pulsującym spokojem. To jest radość tego, że wiesz, że jesteś samą esencją życia, zanim życie przybierze formę. To jest radość bycia - bycia tym, kim prawdziwie jesteś.

  Tak jak woda występuje w stanie stałym, ciekłym lub gazowym, tak świadomość może występować „zamarznięta”- jako materia, „ciekła” - jako myśl w umyśle (energia) lub bezkształtna, jako czysta świadomość (duch). Czysta świadomość jest życiem przed jego objawieniem i życie to patrzy na świat formy poprzez Twoje oczy, bo świadomość, to właśnie Ty. Kiedy wiesz, że jesteś Tym, rozpoznajesz siebie we wszystkim. Jest to stan absolutnie czystej percepcji. Już nie jesteś osobą z trudną przeszłością, przestajesz być zlepkiem koncepcji, przez które interpretowane jest każde doświadczenie. Kiedy patrzysz bez interpretacji, bez oceniania, możesz wtedy odczuć, czym jest To, co postrzega. Używając języka, możemy co najwyżej powiedzieć, że jest to pole czujnego, cichego nieporuszenia, w którym ma miejsce percepcja. Poprzez „Ciebie”, pozbawiona formy świadomość, staje się świadoma siebie. Życie większości ludzi jest sterowane przez pragnienia i lęki. Każde pragnienie jest potrzebą dodania czegoś do siebie, by być sobą w pełni. Każdy strach jest lękiem przed utratą czegoś i przez to stania się mniejszym, bycia umniejszonym. Te dwa stany pomijają oczywisty fakt, że Byt nie może być dany, albo zabrany. Byt w swojej pełni już jest w Tobie, TERAZ.

  Kiedy tylko możesz, zajrzyj do swojego wnętrza i sprawdź, czy przypadkiem nie stwarzasz nieświadomie konfliktu pomiędzy swoim wnętrzem, a tym co na zewnątrz, pomiędzy zewnętrzną sytuacją w danej chwili - tym gdzie jesteś, z kim jesteś, co robisz - a twoimi myślami i uczuciami. Czy czujesz, jakie to jest bolesne stać w wewnętrznej opozycji do tego, co jest? Jak często każdego dnia, gdybyś miał zwerbalizować swój stan wewnętrzny, musiałbyś powiedzieć „nie chcę być tu, gdzie jestem”? Co odczuwasz, kiedy nie chcesz być tam, gdzie jesteś – uliczny korek, praca, szkoła, fotel dentystyczny, ludzie, z którymi przebywasz? Oczywiście prawdą jest, że z niektórych miejsc lepiej jest wyjść – i wtedy tak należy zrobić. Jednak są sytuacje, kiedy nie masz wyboru. Wtedy „nie chcę tu być” jest nie tylko bezsensowne, ale także destrukcyjne. Unieszczęśliwiasz wtedy siebie i innych.

  Czy musisz nadawać nazwę wszystkiemu, co odbierasz przy pomocy zmysłów - każdemu doświadczeniu? Czy musisz mieć emocjonalną relację (lubię / nie lubię) z życiem, kiedy jesteś w kontakcie z sytuacjami i ludźmi? A może jest to tylko głęboko osadzony nawyk, który można przełamać? Nic nie musisz robić, pozwól tylko tej chwili być taką, jaka jest. Zwyczajowe i reaktywne „nie” wzmacnia ego, „tak” osłabia je. Twoja osobowa tożsamość - ego, nie jest w stanie przeżyć poddania. Mówisz: „Mam tak dużo do zrobienia”. Tak, ale jaka jest jakość twojego robienia? Jadąc do pracy, rozmawiając z klientami, pracując przy komputerze, robiąc zakupy, załatwiając niezliczone sprawy, które tworzą Twoje życie - na ile jesteś w pełni z tym, co robisz? Czy robiąc, jesteś w stanie poddania, czy braku poddania? Od tego właśnie zależy sukces w życiu, nie od włożonego wysiłku. Wysiłek oznacza stres i napięcie - potrzebę osiągnięcia czegoś w przyszłości lub realizacji określonego celu. Czy potrafisz dostrzec, odkryć w sobie najdrobniejsze uczucie niechęci do tego, co robisz? Ta niechęć jest zaprzeczeniem życia, a więc wynik nie może być pomyślny. Jeśli potrafisz to wykryć, to czy potrafisz także odrzucić i być w pełni z tym, co robisz?

  Akceptacja tego co jest, przenosi Cię na głębszy poziom, gdzie stan Twojego wnętrza, a także poczucie własnej osoby, nie zależą już od ocen umysłu – dobry albo zły. Kiedy powiesz „tak” temu, co przynosi życie, kiedy zaakceptujesz tę chwilę taką, jaka jest, poczujesz w sobie rodzaj przestrzeni, gdzie panuje głęboki spokój. Na zewnątrz możesz nadal być szczęśliwy, kiedy świeci słońce i niezbyt szczęśliwy, kiedy pada. Możesz być szczęśliwy wygrywając milion dolarów i nieszczęśliwy, kiedy stracisz cały swój majątek. Jednak ani radość, ani smutek już nie sięgają zbyt głęboko. Są jedynie zmarszczkami na powierzchni Twojej istoty. Wewnętrzny spokój w tle pozostaje nieporuszony, niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz.

  Poddanie przychodzi o wiele łatwiej, kiedy pojmiesz ulotną naturę wszelkich doświadczeń oraz to, że świat nie może Ci dać nic, co jest trwale. Będziesz nadal spotykał ludzi, żeby podejmować działania i mieć doświadczenia, ale bez żądz i lęków ego. To znaczy, że nie będziesz wymagał już od sytuacji, osoby, miejsca, czy zdarzenia, żeby Cię zadowoliły albo uszczęśliwiły. Pozwolisz być ich przemijającej i niedoskonałej naturze. I wtedy zdarza się cud. Kiedy już nie stawiasz niemożliwych żądań, każda sytuacja, osoba, miejsce, czy wydarzenie stają się nie tylko zadowalające, ale także bardziej harmonijne, spokojniejsze. Kiedy całkowicie zaakceptujesz tę chwilę, kiedy już nie sprzeczasz się z tym, co jest, mimowolny potok myśli cichnie i zostaje zastąpiony czujnym spokojem. Jesteś w pełni przytomny, a jednak umysł w żaden sposób nie szufladkuje tej chwili. Taki stan wewnętrznego braku oporu otwiera Cię na bezwarunkową świadomość, nieskończenie potężniejszą od ludzkiego umysłu. Ta bezkresna inteligencja może wtedy wyrażać siebie poprzez Ciebie i pomagać Ci zarówno od wewnątrz, jak i na zewnątrz. Dlatego właśnie zaniechanie wewnętrznego oporu powoduje, że sytuacja zmienia się na lepsze. Zauważ, że nie mówię „Ciesz się tą chwilą. Bądź szczęśliwy”, a jedynie „Pozwól tej chwili być taką, jaką jest” - to wystarczy.

  Poddać się, znaczy poddać się tej chwili, a nie jakiejś historyjce, przez pryzmat której interpretujesz tę chwilę, a potem starasz się nie stawiać jej oporu. Na przykład doznałeś urazu i nie możesz chodzić. Sytuacja jest taka, jaka jest, a twój umysł właśnie tworzy taką historyjkę: „I do tego sprowadziło się moje życie. Skończyłem na wózku inwalidzkim. Życie potraktowało mnie okrutnie i niesprawiedliwie. Nie zasługuję na to.” Czy możesz zaakceptować tę chwilę taką, jaka jest i nie mylić jej z historyjką, którą umysł wokół niej stworzył? Akceptacja przychodzi, kiedy już nie pytasz: „Dlaczego to się przydarza właśnie mnie?” Nawet w bolesnej sytuacji, mogłoby się wydawać, że nie do przyjęcia, ukryte jest wyższe dobro, a w każdej tragedii tkwi ziarno łaski (wdzięczności, pokory). Na przestrzeni wieków byli ludzie, którzy w obliczu ogromnej straty, choroby, więzienia, czy niechybnej śmierci, zaakceptowali coś, co wydaje się nie do zaakceptowania i tym samym znaleźli spokój, który przerasta wszelkie zrozumienie. Akceptacja nie akceptowalnego jest najpotężniejszym źródłem uczucia czystej wdzięczność na tym świecie.

  Są ludzie, których podstawowym działaniem jest unieszczęśliwianie siebie i innych - rozprzestrzenianie zła i cierpienia. Przebacz im, bo oni też biorą udział w przebudzaniu ludzkości. Rola, którą grają jest wzmocnieniem koszmaru świadomości ograniczonej do ego, eskalacją stanu niepoddania. Nie ma w tym nic osobistego. To nie są oni.

  Poddanie oznacza czasem rezygnację z próby zrozumienia i polubienie stanu niewiedzy. Cokolwiek zaakceptujesz kompletnie, zaprowadzi cię do spokoju, także akceptacja tego, że nie możesz zaakceptować, że stawiasz opór. Żyj samym życiem. Niech się dzieje.

  W większości przypadków, wskutek oddzielenia, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jaką rolę odgrywa pozornie bezsensowne zdarzenie w całości Kosmosu. Jednak uznanie jego nieuchronności w ogromie całości (Wszechrzeczy), może być początkiem wewnętrznej akceptacji tego, co jest, a tym samym ponownym wpasowaniem się w jedność życia, czyli zlikwidowaniem oddzielenia. Prawdziwa wolność i koniec cierpienia, to życie w taki sposób, aby to, co czujesz, lub czego doświadczasz w danym momencie, było Twoim absolutnym wyborem. To wewnętrzne dopasowanie się do TERAZ jest końcem cierpienia.

  Czy cierpienie jest potrzebne? Tak i nie. Gdybyś nie przeszedł przez cierpienia, nie byłoby w Tobie głębi, nie byłoby akceptacji, pokory i miłosierdzia. Nie czytałbyś teraz tego przekazu. Cierpienie rozrywa skorupę ego i przychodzi czas, kiedy już wykonało swoje zadanie. Cierpienie jest potrzebne dopóki nie zrozumiesz, że jest niepotrzebne.

                                        Opracował Tadeusz, na podstawie przekazów Zbigniewa Popko i Eckharta Tolle.

 

Wszystkie prawa zastrzeżone.Strona wykonana przez Strony WWW - doneta.pl