Czy Krzysztof Pieczyński jest człowiekiem uczestniczącym w budowaniu Edenu?

   To pytanie zadała mi jedna z osób solidaryzujących się z poglądami aktora, Krzysztofa Pieczyńskiego na temat Kościoła katolickiego. Według niej Krzysztof robi dobrą robotę wytykając zbrodniczą działalność Kościoła i akcentując w swoich publicznych wypowiedziach telewizyjnych, że prawdziwa duchowość ma wymiar zupełnie niezwiązany z Kościołem. Jako dowód jego antykościelnej działalności osoba ta poleciła mi przesłuchać program z udziałem Krzysztofa Pieczyńskiego zatytułowany Skandaliści, wyemitowany 20 stycznia 2018 roku przez Polsat News.
   Antykościelne poglądy Krzysztofa znam od dawna. Nawet podobały mi się jego wcześniejsze wystąpienia, w których tłumaczył, dlaczego Kościół odszedł od Boga i w jaki sposób uzyskuje on wpływ na ludzi, programując człowieka od najmłodszych lat na strach oraz niezgodny z prawdą obraz istoty Boga, który według nauki Kościoła karze ludzi za grzechy, jest mściwy i pamiętliwy. Kościół twierdzi też, że możemy zostać zbawieni tylko wtedy, gdy uzyskamy Jego łaskę, a mamy na to szansę, jeśli będziemy żyli w strachu, cierpieniu oraz ślepym posłuszeństwie wobec zasad i doktryn kościelnych (wymyślonych z reguły przez papieży), gdzie m. in. zabronione są środki antykoncepcyjne, zapłodnienie in-vitro, czy przerwanie ciąży – nawet wtedy, gdy dziecko urodzi się kalekie, niezdolne w przyszłości do samodzielnego życia.
   Obejrzałem uważnie ten program (znajduje się w Internecie pod adresem: LINK) i z niepokojem sięgnąłem po skale, na których wyszło mi, że Krzysztof Pieczyński był wtedy w opętaniu i nawiedzeniu oraz miał duży głód walki i to nie ten pozytywny (czyli biały), a zwodniczy, czyli czarny, który pojawia się w człowieku, jeśli zamyka on serce na drugiego człowieka i przestaje mieć kontakt z własnym opiekunem (nadduszą). Brak takiego kontaktu umożliwia siłom ciemności zastosowanie manipulacji, np. przez wdrukowywanie do umysłu za pomocą podsuwanego natłoku niepoprawnych myśli, zgubnych dla człowieka niskowibracyjnych emocji, co prowadzi do wypaczenia głównej idei, czyli takie jej przedstawienie, aby zamiast uskrzydlać i pomnażać Światło, wprowadzała zamęt, niskowibracyjne emocje i trzymała człowieka w zapętleniu.
   Tak właśnie zapętlił się w tym programie nasz przyjaciel Krzysztof – wystarczyło sprawdzić na skalach jaką miał wtedy ilość myśli na minutę, aby zrozumieć, co się z nim działo. W rezultacie Krzysiek niszczył wtedy swoją istotę i stał się mało skuteczny, a nawet szkodliwy dla zapoczątkowanego procesu wprowadzania idei Edenu.
   Sytuacja ta stanowi ostrzeżenie dla wszystkich Edenczyków, aby zawsze kontrolowali swoją stabilność energetyczną i nigdy na dłużej nie wypadali ze strumienia światła, bo może się to dla nich bardzo źle skończyć.
   Chodzi szczególnie o to, by każdy, kto buduje Eden pamiętał że:   

  • nie wolno nienawidzić drugiego człowieka, bo zamykamy wtedy swoje serce i kwestionujemy jego prawo do życia, dane mu od Boga (nie przerobiony moduł pokochania i wybaczenia);
  • nie wolno żyć przeszłością, czyli historią (np. wszelkimi wydarzeniami dotyczącymi Kościoła, które miały kiedyś miejsce);
  • należy akceptować wszystko, nawet istnienie najgorszego wroga (nie ma to nic wspólnego z akceptacją jego poglądów), bo gdy nie ma akceptacji, pojawia się oddzielenie, które blokuje możliwość wprowadzania zmian w przestrzeniach, a takie muszą zaistnieć, aby współczesny świat przekształcił się w Eden;
  • należy unikać niskich wibracji oraz irytacji, jakie powodują spadek harmonii w człowieku, który z kolei skutkuje spadkiem inteligencji (IQ) oraz zanikiem dyplomacji, tak potrzebnych aby wejść do obecnego systemu i zmienić go w Eden na jego zasadach!!!
  • nie wolno żądać, aby drugi człowiek się zmienił, bo wtedy często stosujemy PTP i dopada nas ciemność. Jest takie powiedzenie: chcesz zmienić świat, zacznij od siebie. Tylko skuteczny i prawdziwy wzrost duchowy pozwoli nam zbudować nowego siebie oraz obudzić w sobie Moc, a wtedy już samą swoją obecnością możemy wprowadzać zmiany w przestrzeni, czyli budować Eden.    

                                                                                                     

Co obecnie się dzieje z Krzysztofem Pieczyńskiem?

Ciekawy wideoblog o Krzysztofie Pieczyńskim nakręcił kiedyś Zbigniew Jan Popko (został już usunięty z YouTube).

Wynika z niego, że Krzysztof poradził sobie z atakami zła, które nieodłącznie towarzyszy każdemu człowiekowi, jaki walczy z Systemem. Obecnie kręci sporo materiałów filmowych o zbrodniczej instytucji, którą kieruje Szatan - Kościele katolickim i zalicza kolejne testy Góry w kanale duchowym, dzięki czemu słabnie w nim zapalczywość i wzburzenie, w momencie gdy jest atakowany przez moherowe berety i innych popleczników Systemu. Bo trudno nie być poirytowanym, gdy widzi się bezkarność Kościoła, a nie ma stosownej mocy, by to ukrócić i odeprzeć ataki przeciwników, wyśmiewających go i twierdzących, że jest opętany przez Szatana.

Krzysztof Pieczyński pomału budzi się w Duchu Całości, bo ma już otwarty kanał duchowy. Powoli rozumie, że niewiele może zmienić, ale swoimi wywiadami pozostawia ślad - dramatyczną prawdę o Kościele katolickim. Krzysztof ma trudne zadanie. Chociaż wchodzi w kontakt z Bogiem, chwilami nawet do 30%, jest tego świadomy tylko w 1%, bo nikt nie nauczył go pracy z energiami, posługiwania się jasnowidzeniem i pismem automatycznym, by mógł tworzyć przekazy oraz przemawiać głosem Boga. Choć dużo rzeczy ma w sobie pouruchamianych, nie umie się na razie odnaleźć w Duchu - nie wie na czym polega mistycyzm. Jednak trzeba przyznać, że wraz z innymi, którzy piszą książki oraz kręcą filmy o zbrodniczej działalności Kościoła, skutecznie propaguje Prawdę.

 

Z ostatniej chwili (31.07.2019):

Zakotwiczenie się Edenu w wymiarach fizycznych spowodowało, że ludzie o otwartych sercach, niosący Światło i codziennie ścierający się ze złem, mają duże wsparcie świata duchowego. Tak też jest z Krzysztofem Pieczyńskim, który gwałtownie wskoczył w wymiary duchowe i skutecznie wspiera zachodzące przemiany, ucząc ludzi nowego podejścia do duchowości, gdzie prawdziwy Bóg nie ma żadnego związku ze zbrodniczą organizacją Kościoła katolickiego, jaka moralnie, finansowo oraz energetycznie niszczy nasz kraj oraz gnębi polski naród. Organizacja ta, bazując na strachu i hipokryzji stworzyła rzeszę „moherowych beretów”, niewolników doskonałych, bo nie zdających sobie nawet sprawy, że są niewolnikami, których dusze po śmierci pójdą na zatracenie razem z panami tego świata, jacy ich zniewolili...
Krzysztof Pieczyński odniósł się do idei głoszonej przez Zbyszka Popko i jego uczniów, zamieszczając na swojej stronie: http://www.krzysztofpieczynski.com.pl  następujący wpis:

Dziękuję Zbigniewowi Janowi Popko i  grupie jego sympatyków za życzliwość skierowaną pod moim adresem. Doceniam i czuję bezinteresowne, duchowe wsparcie płynące od Was.
Kilka lat temu bliska osoba powiedziała do mnie, „Tyś nie nasz”. Może sformatowana przez kk, choć to było przed początkiem mojej działalności na rzecz świeckiego państwa. Było to wtedy bardzo przykre i często te słowa do mnie wracają. Do tego stopnia, że pogodziłem się z nimi i zrozumiałem, że bez względu na to jak bardzo pragnę ludzkiej miłości, mój prawdziwy dom nie jest na Ziemi. To łatwo powiedzieć, ale wcale nie łatwo z tym żyć. Ktoś z waszej grupy napisał „Tyś nasz Krzysiu”. No wiecie, coś takiego...Wzruszyłem się. Wykłady Jana Popko oglądam i cenię ich duchowe bogactwo. Doświadczenie uczy mnie żeby rozwijać swoją wrażliwość również poza środowiskiem, które ma na nas największy wpływ, czy to dotyczy religii, wykonywanego zawodu czy hobby. To pomaga patrzeć szerszej i rozumieć więcej.
Żyję w nadziei, że człowiek zawsze może zacząć nowe życie, bez względu na istniejące ograniczenia. A znalezienie sił i odwagi w sytuacji, gdy sił i odwagi brakuje jest prawdziwym wyzwaniem i bezceremonialnym obrazem tego, jaka jest nasza wiara i kim się staliśmy. Całe życie radziłem sobie sam, dlatego nie oczekuję żadnych rad. Jednocześnie wiem, że największym darem i radością jest dzielenie się sobą i wspólne przeżywanie radości i smutków. Obyśmy potrafili zbudować świat, w którym nikt nie czuje się opuszczony. A jeśli ktoś tak się czuje, to by znalazł determinację i powrócił z wygnania, co będzie jego triumfem i nas wszystkich gdyż pokaże, że miał dokąd wrócić i po co.
Chcę żyć lepiej niż potrafię. Taka jest moja droga do Światła i tajemnicy złożonej we mnie.

                                                                                                                                                                   opracował Tadeusz

 

   

 

 

Wszystkie prawa zastrzeżone.Strona wykonana przez Strony WWW - doneta.pl