Czy wiesz, co to jest miłość...?

             Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby jest ważniejsze niż twoje.

                                                                                                   Johann Wolfgang von Goethe.

 

Definicja miłości zaprzątała umysły ludzi od zarania dziejów. Pomimo wielkiego rozwoju i postępu we wszystkich aspektach życia na Ziemi, w sferze pojmowania miłości nic się jednak nie zmieniło. Od tysięcy lat, codziennie mnóstwo ludzi przeżywa zawody, ponieważ ciągle nabierają się na coś, co uważali za miłość, a co nią nie było...

Dzieje się tak dlatego, że większość ludzi nie odczuwa prawidłowo miłości, a tym samym nie potrafi jej właściwie rozpoznać. Aby zapełnić pustkę wynikającą z braku prawdziwej miłości, wymyślają oni iluzoryczne gierki: np. jeśli postąpisz tak i tak, znaczy to, że mnie kochasz. I jeśli ich partner zachowa się tak, jak tego oczekiwali, to zawierzają jego pustym gestom, traktując je jako deklarację uczucia, którego pragnęli. W ten sposób formy adoracji, mające niewiele wspólnego z miłością, są przez nich fałszywie postrzegane. Jeśli nawet sami nie do końca w nie wierzą, wolą żyć w iluzji w myśl zasady: „gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma".

 

Pozorne rytuały

Przyglądając się bliżej zachowaniom, które uważane są w naszym społeczeństwie za gwarancję miłości, dojdziemy do przerażających wniosków. Odkryjemy bowiem, że „dowodem" miłości nie jest ani uprawianie seksu, ani bycie w związku, czy też zawarcie małżeństwa, „posiadanie" rodziny, odczuwanie zazdrości, sprawianie sobie prezentów, prawienie komplementów oraz jeszcze wiele powszechnie praktykowanych postaw. Są to jedynie zwyczaje i rytuały, które - jeśli będą umiejętnie spełniane, zgodnie z oczekiwaniami partnera - mogą przez długi czas pozorować uczucie miłości, choć tak naprawdę są jedynie jego namiastką.

Przychodzi taki moment, gdy mamy już dość nieustannego spełniania czyichś oczekiwań lub ciągłych ubolewań nad swoim "podobno" nieciekawym wyglądem...Jeśli w końcu poczujemy potrzebę, aby porzucić „teatr", w którym codziennie występujemy, w celu zdobycia akceptacji i uznania innych, to znaczy, że wreszcie pragniemy doświadczać prawdziwej miłości!

 

Usunąć ograniczenia...

To takie proste! Wystarczy porzucić pogląd, że „codzienne, wyreżyserowane umizgi" to nasze płciowe powołanie. Usunąć ze swojego umysłu narzucone nam ograniczenia, że miłość dotyczy tylko kobiet i mężczyzn. Zacząć dostrzegać ją w otaczającej nas przyrodzie, uczuciu do wszystkich stworzeń, w umiłowaniu Stwórcy, w spontanicznej i radosnej przyjaźni - także pomiędzy tę samą płcią. Wystarczy zaakceptować siebie oraz inność otaczających nas ludzi.

Tymczasem ludzie ciągle błądzą uważając, że są mniej lub bardziej wartościowe obiekty ich uczucia. Nie dostrzegają, że choć zostali stworzeni z miłości, ciągle zamykają się na jej doznawanie.

 

...i zachwycić się bytem

Na szczęście nadchodzi "przebudzenie". Już niedługo ludzkość zrozumie, że miłość nie ogranicza się tylko do kultu par. Ludzie ujrzą, że istnieje nieskończona ilość jej rodzajów i odcieni, dzięki czemu odkryją wiele nowych źródeł radości życia na Ziemi. Znikną "złamane serca" osób myślących, że nikt ich nie kocha lub mających żal, że ktoś nie szuka z nimi tak częstego kontaktu jak oni z nim.

Prawda jest taka, że miłości w ogóle nie trzeba szukać, ponieważ jest ona energią, która wypełnia cały Wszechświat. Do wibracji miłości wystarczy się „dostroić”, a następnie zacząć ją odbierać. Jeśli jednak wciąż żyjemy według sztywnych, zakorzenionych wyobrażeń i zakazów dotyczących spontanicznego wyrażania uczuć, to nigdy się do niej nie dostroimy. Miłość rodzi się z nieskrępowanego zachwytu wszelkim bytem, powstaje z pragnienia jedności z całym Wszechświatem. Potrzebuje wolności i nieograniczonego wyrazu. My jednak wciąż zamykamy się na jej przyjmowanie i pozujemy, stosując sztuczne normy obyczajowe, które tak bardzo nas ograniczają.

 

Oddziaływanie na otoczenie

Gdy zaczynamy kogoś prawdziwie kochać, nie musimy niczego czynić. Nasze reakcje stają się wówczas spontanicznie i naturalne, płyną bowiem z czystego serca. Miłości nie musimy też nikomu wyznawać, ponieważ ludzie otwarci sami czują jej energię, która z nich nawzajem promieniuje. Wspaniałą cechą jest to, że energia nieskrępowanej miłości oddziałuje nie tylko na wybrane osoby, ale na całe ich otoczenie. W społeczeństwie jednak pokutuje absurdalna wręcz hipoteza, że miłość ogranicza się do konkretnych osób! A przecież gdyby Słońce postanowiło oświetlać tylko nas, z pewnością nie byłoby Słońcem, ale jego namiastką - sztucznym źródłem światła. Podobnie jest też z miłością. Ten, kto doznał jej prawdziwego, cudownego oddziaływania, od tego momentu kochał będzie inne kobiety tak samo mocno jak swoją żonę, a wszystkie inne dzieci tak, jak swoją córkę czy syna.

 

Nie wyłączność a jedność

To oczywiste, że czujemy bliskość z ludźmi, z którymi łączy nas codzienne życie, ale może to tylko oznaczać silną zażyłość, zaś miłość jest przejawem wewnętrznej otwartości i gotowości do tworzenia więzi. Jest darem, który możemy ofiarować każdemu napotkanemu na swojej drodze człowiekowi, choćby w postaci szczerego uśmiechu.

To normalne, że każdy z nas wiąże się w życiu z innym człowiekiem i otacza go opieką. Dlaczego jednak ograniczamy miłość tylko do swoich najbliższych? Czy tak naprawdę pozostali na nią nie zasługują i mają jej sobie poszukać na innej planecie? Faktem jest, że jako ludzkość, oparliśmy wszystko na oddzieleniu i wyłączności, co spowodowało, że na Ziemi jest tyle cierpienia, bólu i samotności. Czy nie najwyższy jednak czas, abyśmy wszyscy poczuli się jednością i zmienili to? Tym bardziej, że aby każdy z nas zmienił to w sobie, wcale nie musi porzucać rodziny na rzecz innych. Zresztą z jakiego powodu miałby kogokolwiek porzucać? Po to tylko, by obdarzyć „wyłącznością miłości" kogoś innego? Przecież nie trzeba wcale mieszkać ze wszystkimi, których się kocha!

 

Zgubne dyrektywy wychowawcze

Jeśli dobrze się zastanowimy, dojdziemy do przerażającego wniosku, że wypaczony sposób pojmowania uczuć przez ludzi oraz zakorzeniona "reglamentacja" miłości ma swoje źródło w niewłaściwym wychowywaniu dzieci. Ludziom wpaja się bowiem od urodzenia „nagradzanie" i „karanie" poprzez dawanie lub zabieranie miłości. Wiecznie wmawia, że muszą spełniać jakieś warunki, by zasłużyć na uczucia. Wolno im kochać np. brata, ale nie powinni kochać obdartego kolegi z podwórka, bo jego rodzice to alkoholicy, czy też sąsiadów, bo są Świadkami Jehowy. Manipuluje się dziećmi, tresuje na własną modłę, bijąc głośne brawa tylko dlatego, że robią dokładnie to, czego oczekują dorośli. Uczy się też dzieci tak zgubnej dla ich przyszłego życia rywalizacji. Stwarza sztuczne podziały, pozwalając obdarzać uczuciem tylko tych, którzy są rzekomo po ich stronie, zamiast pozwolić kochać każdego człowieka.

 

Bezinteresowne wyrażanie miłości

Nadszedł wreszcie czas, aby z tym skończyć i przywrócić na Ziemi stan pierwotnej miłości. Czy to się uda, zależy tylko od nas. Wprowadzając nowy ład i prawo duchowe, zmienimy przyszłość naszych dzieci i wnuków. Jeśli zamkniemy się na doznania miłości, pojawi się strach, który wzbudzi zazdrość oraz potrzebę kontroli i wiecznego utwierdzania się w przekonaniu, że jesteśmy kochani. Gdy jednak obudzimy w sobie chęć wyrażania miłości i obdarowywania nią innych, a nie jedynie jej przyjmowania, wiele z istniejących w nas obaw zniknie bezpowrotnie. Wówczas otworzą się nasze serca i zapragniemy dawać, a to uczyni nas spełnionymi w miłości, ponieważ dając, wyzwolimy wewnątrz siebie energię, jakiej pragnęliśmy. Jeśli więc sam pragniesz miłości, najpierw obdarowuj nią innych. Uruchomisz jedno z praw na którym opiera się Wszechświat - szczerze obdarowując kogoś, tworzysz jednocześnie to, czego sam potrzebujesz.

 

Złudne wyobrażenia

Obecne życie toczy się jednak inaczej. Większość z nas wykorzystuje swoją rzekomą miłość, aby uczuciowo szantażować partnera, grożąc np. odejściem lub przeciwnie - pozostaje całkowicie bierna i uległa w "chorych" układach partnerskich, nierzadko uwłaczających ludzkiej godności. Jakby tego było mało, Kościół wolność i miłość opieczętował sakramentem małżeństwa i każe wierzyć, że Bóg (będący miłością), wymaga od nas cierpienia, bowiem z samej natury jesteśmy źli i musimy to odpokutować.

Miłość jest najsilniejszą energią twórczą, jaka istnieje we Wszechświecie. Stoi ona ponad wszelkimi podziałami i religiami, lecz nie doświadczamy jej w pełni, gdy zamykamy się w utartych formach społecznych. Jeżeli pragniemy, aby nieskrępowana przejawiła się na Ziemi, musimy zastąpić wszystkie religie miłością. Jeśli jednak cierpimy w dążeniu do miłości, oznacza to, że jej nie rozumiemy i jesteśmy zamknięci w starym porządku rzeczy.

 

Miłość jako antidotum

Miłość zawiera w sobie wszystkie warunki i możliwości, za pomocą których wzrastamy duchowo i osiągamy Boską doskonałość. Jedynie ona może obudzić ukryte w naszej duszy możliwości i nadać właściwy sens naszego życia. Kiedy rozbłyśnie w naszym sercu, czuć będziemy nieopisaną błogość, jasne światło dające bodziec dla umysłu, tak mocny, że dążeniem naszej woli pokonamy wszystkie przeszkody w otaczającym nas świecie.

 

Lekcja miłości

Aby się wyzwolić, powinniśmy obdarzać miłością wszystkich i wszystko, co nas otacza. Postarać się, by nasze uczucie było spontaniczne i bezinteresowne. Nie ustanawiać sztucznych wymagań, które rzekomo mają dać nam szczęście. Pamiętajmy, że miłość jest prosta i niewinna, pełna inspiracji, pragnienia wzrostu własnego i ludzi wokół, przepełniona prawdą i szlachetnym sprzeciwem, odkrywcza oraz przeciwna wszelkim ograniczeniom. Kochaną osobę obdarzmy całkowitą wolnością i zaufaniem. Pracujmy nad sobą, by nie ulegać emocji zazdrości, z powodu tego, że bliska nam osoba czerpie radość także z innych kontaktów. Gdy będziemy bowiem w naszych relacjach uczuciowych żądali wyłączności, która tak naprawdę wynika z naszego egoizmu i lęku, to nawet jeśli ją uzyskamy, to jedynie za cenę utraty miłości. 

Jeśli chcesz, żeby Twoja miłość miała pierwiastek duchowy, staraj się nie żądać od ludzi aby się zmienili, tylko kochaj ich z dobroci serca takimi jacy są. 

                                                                       opracował  Tadeusz

 

 

Ludzie namiętność, zauroczenie, kochanie, chemię ciała nazwali miłością. Przez tysiące lat błędnie rozumieli słowa Mistrzów, dla których miłość była ciszą. Ludzie miłością nazywali coś, co by podniosło jeszcze rangę namiętności, kochania, oczarowania i chemii, jaka łączy dwoje ludzi. Wymyślili słowo (pojęcie) miłość, uznając, że owa wszystko spaja. Pomylili świat fizyczno-energetyczny ze światem duchowym.
        Przekazy Góry:
“Miłość to stan wzajemnej akceptacji. Miłość to stan nie akceptacji. Miłość to stan podziwu. Miłość to stan zlikwidowania podziwu. Miłość nie ma nic wspólnego z tym, co ludzie myślą że jest. Ludzie mówią tak: on miłuje, to on daje. W żadnym przypadku – nikt kto miłuje niczego nie da. Ten kto daje i się troszczy, ten jest w stanie miłowania. Te słowa są prawdziwe. Ludzie co pisali, że miłujący daje, nie rozumieli tego. Nie rozumieli Mistrzów, którzy o tym mówili. Ten kto się troszczy jest na takim rauszu, jest w takim kontakcie z Bogiem i z całą maszyną, która dźwiga ten świat, iż w nagrodę otrzymuje stan zwany miłością – energetyczną wdzięcznością, duchowym zadowoleniem, stanem współistnienia z całością. To jest miłość. Ale miłość jest nagrodą, a nie stanem, który bezinteresownie owe nagrody rozdaje. I to jest cały przekaz o miłości. Jeśli ktoś zrozumie sens tego, zrozumie już wszystko. Będzie wiedział, kto miłuje i dlaczego.

“Miłość to fizyczne, energetyczne, duchowe, a nawet boskie podziękowanie za dbanie o Ład Boży i troszczenie się o podnoszenie istniejącej wartości życia. To aktywna wdzięczność za rzucone w świat dary, to eksplozja możliwości i szans na sukces, która uruchamia maszynę przebudowującą zastane. Ten kto miłuje, ten dawał i daje, bo jego jedynym celem staje się trwanie w stanie dziecka otrzymującego w pomnożeniu prezenty innym już dane. Miłujący to człowiek już wielki swoimi czynami. Miłujący stoi pod otwartą bramą do raju i spokojnie czeka na jej przekroczenie. Miłość nazywamy też energetyczną ciszą, bowiem sama nic nie produkuje, a jest jedynie zapłatą za wyprodukowane. To nie namiętność, ani stan kochania.”

        Dotłumaczenie:
Miłość to cel, bowiem ten cudowny stan wypracowujemy własnym staraniem. Mówi o tym opieka i troska. Ale opiekować i troszczyć można się tylko o to, co się kocha i w czym się jest zjednoczonym poprzez stan wybaczenia. Wtedy właśnie się współtworzy i współodczuwa.
Świat nie powstał z miłości, ale dla miłości. Dlatego Bóg zrobi wszystko, co w Prawie może, by ludzie byli szczęśliwi. On rzuca nam wszystkie narzędzia przez cały czas ufając, że ludzie to pochwycą i będą szczęśliwi. I dzięki temu On znów będzie bardziej miłujący wszystko. My ludzie jesteśmy dla Boga miłością, czyli nagrodą za nasze stworzenie. Zło też ma swoją “miłość-nagrodę”. Dla nas nagroda ta nie istnieje fizycznie, bo dla nas miłość to stan ciszy. Dla ludzkiego zła natomiast nagrodą są dary fizyczno-energetyczne (np. pieniądze, władza, zaszczyty, poczucie ważności i wyższości).


                  opracował  Tadeusz na podstawie dawnych warsztatów i przekazów  Z. J. Popko

Wszystkie prawa zastrzeżone.Strona wykonana przez Strony WWW - doneta.pl