Bóg i dusza
Bóg to nie starzec siedzący na tronie, czy biblijny ojciec wynagradzający za dobro, a karzący za zło. To nie osoba. Bóg to świadomość pierwotna, nieskończona, obecna wszędzie. Nawet tam, gdzie wydaje się, że nic nie ma. To iskra, która oddycha tobą, gdy nie wiesz, że oddychasz. To tło wszystkiego. Rytm życia, które bije twoim sercem.
Religie go zawłaszczyły i wypaczyły, System spersonalizował, a ludzie zrobili z niego broń albo paszport do nieba. Ale Bóg to prawdziwe źródło wszystkiego. Nie mówi, tylko czuje. Nie sądzi, tylko odbija. Nie nagradza, tylko wspiera każdą twoją decyzję. Bóg to nie ktoś tam, czy obraz lub figura w kościele, tak jak chcą go widzieć niektórzy. Jest wszędzie, nawet w tych, którzy w niego nie wierzą i nie chcą go widzieć. Nie szukaj go, bo w każdej chwili już cię przenika, bo ty jesteś jednym z jego wyrazów. Czy Bóg istnieje? Tak. I jeśli milczy, to tylko dlatego, że czeka, aż zaczniesz mówić jego głosem.
A kim w takim razie jesteś Ty? No właśnie. Nie jesteś byle kim. Jesteś cząstką Boga, świadomością, która istniała zanim pojawiło się Twoje ciało i która będzie istnieć po tym, jak to ciało umrze. Nazwijmy ją dla uproszczenia duszą, pomijając wszelkie religijne i ezoteryczne przekłamane teorie, że po śmierci ciała dusza jako anioł idzie do nieba, albo jako diabeł ląduje w piekle.
Ludzie często pytają, jak połączyć się z duszą, jak ją zobaczyć, czy odczuć. Połączenie z duszą to ten moment, kiedy zaczynasz czuć, że coś cię przenika, prowadzi, podtrzymuje na duchu. To nie logika, kościelna modlitwa czy społeczna działalność, ale coś z wewnętrznej głębi, głos, który słyszysz, kiedy przestajesz grać w grę, „kim powinienem być” i zaczynasz być sobą. Bez manipulacji, bez oprogramowania, bez zgody na ściemę.
Dusza nie jest tylko światłem. Prawdziwa dusza potrafi być dzika, spontaniczna, czuła, szalona. Te wszystkie odczucia, kiedy stajesz się prawdziwym sobą, nie da się wyjaśnić rozumiem. Można je jedynie poczuć.
I teraz, na koniec, najważniejsze – dusza ma własne cele, często zupełnie inne niż to, czego chce twój umysł. Dlatego niektóre rzeczy w życiu Ci nie wychodzą, bo to nie była Twoja droga, tylko narzucony program.
Ludzie, którzy zaczynają rozwój duchowy, często zadają pytania: Czy ja w ogóle mam wpływ jako człowiek na ten plan, który dusza sobie ustaliła? Czy mogę go zmienić? Tak, mam wpływ, ale nie pełną kontrolę. I nie dlatego, że dusza mnie ogranicza, tylko dlatego, że ona widzi więcej. To trochę jak z nawigacją w aucie. Chcesz skręcić w prawo, bo wydaje Ci się, że dojedziesz szybciej. Ale dusza wie, że tam jest korek, lub będziesz miał wypadek. Dusza daje wolność wyboru, ale daje też znaki, jak postępować zgodnie z prawem duchowym. Jeśli idziesz zgodnie z jej planem, często czujesz „flow” (stan całkowitego zaangażowania i satysfakcji z wykonywanych czynności). Doświadczasz synchronii, nagłych, pozytywnych zbiegów okoliczności. Jeśli idziesz wbrew, pojawiają się trudności, blokady, niechęć, wszystko się sypie, albo nawet mimo odnoszonych sukcesów czujesz pustkę. Nie znaczy to jednak, że mamy siedzieć i czekać, aż dusza nam coś pokaże. Nasze decyzje też są częścią tej gry, zwanej życiem. Największa magia ma miejsce wtedy, kiedy zaczynamy współtworzyć, zamiast tylko słuchać, albo tylko się buntować. Więc jak zmienimy swój plan, nie każda zmiana będzie nam służyła, ale też nie każde cierpienie będzie błędem. Czasem było to nieuniknione wydarzenie, przez które musiałeś przejść, żeby coś doświadczyć i sobie o czymś przypomnieć...
Opracował Tadeusz

